Testing #3 - Korean Energy - Wzmacniający termo-zabieg do włosów z czepkiem - Olej z kiełków ryżowych, biotyna

Zgodnie z obietnicą, mam dla Was dzisiaj testing jednej z maseczek do włosów zakupionej ostatnio w Biedronce. Właściwie jest to termo-zabieg, ale każdy wie o co chodzi. :) Ostatnio często trafiam na tego typu produkty, więc chyba stały się popularne na rynku kosmetycznym. Tym razem do zakupu zachęciło mnie urocze opakowanie no i ciekawość, jak sprawdzi się na moich włosach. 😏

Od producenta:

Poznaj tajemnicę energii i witalności inspirowaną zasadami azjatyckiej sztuki pielęgnacji. Przejdź ścieżką rytuałów, na której poznasz moc składników aktywnych, które otulą Twoje włosy by efektywnie poprawić ich kondycję.

Wzmacniający termo-zabieg do włosów z czepkiem to intensywna kuracja przeznaczona do włosów osłabionych, nadmiernie wypadających, potrzebujących odbudowy.

Synergia składników:

• oleju z kiełków ryżowych, który intensywnie nawilża poprawiając elastyczność i sprężystość włosów
• biotyny o właściwościach odbudowujących

Cena: Ok 3 zł

Pojemność: 20 ml

Korean Energy - Wzmacniający termo-zabieg do włosów z czepkiem - Olej z kiełków ryżowych, biotyna

Maseczka i czepek mieszczą się w oddzielnych saszetkach, co bardzo mi się podoba, bo szczerze mówiąc czepki wypełnione maską w środku jakoś do mnie nie przemawiają. Mam wrażenie, że taki sposób aplikacji jest znacznie wygodniejszy. Produkt ma bardzo gęstą i zbitą konsystencję, dzięki czemu dobrze rozprowadza się na włosach i nie spływa z nich. Jak na 20 ml, to mam wrażenie, że było bardzo dużo tej maseczki. Jeśli macie długie włosy, to na pewno Wam wystarczy. :) Zapach natomiast jest taki... Nijaki? Bardzo delikatny i może lekko słodki? Nic konkretnego tutaj nie wyczułam i na pewno nie utrzymuje się na włosach. Pozytywnie zaskoczyła mnie niska cena, no i oczywiście urocze opakowanie też na plus. :)

Włosing

Włosing w tym przypadku był bardzo skromny, bo chciałam dać wykazać się maseczce i poznać jej działanie. :) Najpierw umyłam włosy szamponem w kostce z Balade En Provence i dokładnie osuszyłam ręcznikiem. Następnie nałożyłam maseczkę Korean Energy, wmasowałam na całej długości i założyłam czepek. Trzymałam ją na włosach jakieś 20 minut. Po upływie tego czasu spłukałam maseczkę i pozostawiłam włosy do naturalnego wyschnięcia. Na koniec, zabezpieczyłam końcówki odrobinką olejku jojoba. 

Efekty

W moim odczuciu, po zastosowaniu tej maseczki włosy były bardziej mięsiste i miękkie w dotyku. Na pewno łatwiej się też rozczesywały i może odrobinę wygładziły. Nie zauważyłam niestety, żeby były bardziej nawilżone, czy też sprężyste. Producent wspomina, że produkt jest przeznaczony do włosów wypadających, ale moim zdaniem taki jednorazowy zabieg na pewno nie rozwiąże tego problemu. Ogólnie maseczka nie zaskoczyła mnie niczym nadzwyczajnym, ale też nie zawiodłam się na niej. Mimo wszystko coś tam na moich włosach zdziałała i mam nawet wrażenie, że znacznie więcej, niż droższe tego typu maseczki, które często nie robią nic. :) Do przetestowania została mi jeszcze różowa. Jestem ciekawa, czy wypadnie lepiej. 😊